Archiwum styczeń 2004, strona 1


sty 09 2004 DAMY RADĘ!
Komentarze: 0
NIENAWIDZĘ MOJEJ FACETKI OD FIZYKI!!!!!!!!!!!!! Gdyby nie mój kochany pan matematyk, który jest naprawdę, naprawdę zajebisty, i umie wszystko wytłumaczyć, i zawsze znajdzie dla nas czas na lekcji, żeby, powiedzmy, objaśnić nam fizykę, to miałabym DWÓJĘ na półrocze. DWÓJĘ!!! Przy średniej z podstawówki 5,3!!! Ona jest naprawdę pojebana. W mojej klasie jest teraz 27 osób. Z tego CZTERNAŚCIE było zagrożonych z fizyki!!! LUDZIE!!! Jeżeli z matmy połowa klasy ma piątkę, a umiemy to samo, co ludzie z innych klas, w których ten facet nie uczy, to znaczy, że on jest DOBRY w tym, co robi. I tyle. Jeżeli połowa klasy jest zagrożona z fizyki, a jesteśmy w połowie tego, co powinniśmy zrobić do tej pory, to albo znaczy, że jesteśmy TOTALNYMI TUMANAMI, KTÓRE NIC NIE KUMAJĄ [patrz matma], albo że ta chora na downa facetka NIE UMIE nam tego wytłumaczyć. Przysięgam, jeżeli kiedykolwiek ta baba będzie miała z nami jechać na wycieczkę czy coś, to się potnę.

Już parę razy to zrobiłam, więc nie będę miała oporów.


Mojej naszywki jeszcze nie ma. Może w poniedziałek?
Poczekamy, zobaczymy.
A jak nie, to lipa, i tyle. Heh, ja jak zwykle najczarniejszy komentarz. Lubie czarny kolor.


Wczoraj po raz pierwszy od pół roku widziałam Jagodę. Kurde, gdy ją minęłam nie widziałam gdzie idę, bo miałam dosłownie szklane oczy. BOŻE, CO JA ZROBIŁAM!?!?!?! Jasne, wtedy wydawało mi się, że to jest OK, cool, fajne. LUZACKIE.

Of course to było okropne. OBRZYDLIWE.

No, bo to była moja NAJLEPSZA przyjaciółka. Tak mi się wydaje. Gdybym teraz mogła coś zrobić z tą sprawą, to nie miałabym ŻADNYCH wątpliwości. Byłyśmy [no, i jesteśmy] zupełnie różne. No i to było najfajniejsze. Na 10 urodziny ona dostała ode mnie kasetę Eminema [wtedy miałam mniej wyindywidualizowany gust muzyczny, i słuchałam czego popadnie, teraz już jest lepiej, ale Eminem mi pozostał], a ja od niej błyszczyk i cień do powiek. Uzupełniałyśmy się chyba najlepiej na świecie. Aż pewnego wiosennego dnia wyszłam sobie na dworek i poszłam normalnie legalnie po Matiego, ówczesnego chłopaka Jagody [i mojej późniejszej wielkiej miłości, tak btw, która teraz uważa że jestem największym świrem świata >i vice versa<], który nie omieszkał mnie poinformować o tym, że Dżajgoda [hie hie, tak na nią mówiliśmy :D] mnie obgaduje [nie tylko mnie, gwoli jasności] za moimi plecami. Heh. Nie powiem, wkurzyłam się. I powiedziałam mu coś okropnego. Że widziałam, jak ona całuje się z innym. BOŻE, NAWET NIE BYŁAM PEWNA, ŻE TO JEST ONA, ALE MU TO POWIEDZIAŁAM!!! No i się zaczęło. Moja dotychczasowa siostra krwi i tak dalej, stała się najbardziej znienawidzoną osobą w klasie. W całej szkole. Bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem wybuchła - wszyscy zaczęli mówić o tym, co do niej mają. Mówić? Ogłaszać wszystkim wkoło, całej szkole, całemu miastu, całemu światu. No dobra, trochę przesadziłam, no ale nieważne. W każdym bądź razie zmieniła szkołę, znajomych, a w wakacje tego roku przeprowadziła się do Londynu. No i fajnie. Tylko nie fajnie było ją teraz zobaczyć. Heh. Nic to.

Dzisiaj w szkole nic ciekawego... Odkryłam, że mam zdolności telepatyczne. Ale tylko jeśli chodzi o nauczycieli. Szczenka na hiście:
Histeryczka: No, Hubert, co ja ci mam postawić? Z ocen ewidentnie wypada ci między 1 a dwa, chociaż ostatnio dostałeś te dwie czwórki i w ogóle widać wielką poprawę...
Ja w myślach: Postaw mu tróję, postaw mu tróję, on nie może dostać dwói, postaw mu tróję, postaw mu tróję...
Histeryczka: OK, stawiam ci tróję.

Albo druga, przy wystawianiu ocen z zachowania na fizyce:
Fizyca: Hubert.. Teraz ty.. Po twoich wybrykach na początku roku dałeś mi się poznać z raczej złej strony, ale w sumie to nie jest z tobą tak bardzo źle biorąc pod uwagę to co robiła na przykład Mia [Boże, myślałam że ją po tym zagryzę]... Nie wiem, nie wiem co ci postawić [właśnie, ona zawsze powtarza wyrazy; na polskim nauczyłam się w tym roku, że powtarzanie to objaw dramatyzowania sytuacji]... Poprawne? A ty co byś sobie postawił?
Hubert: No.. nie wiem...
Ja w myślach: POSTAW MU DOBRE!!! POSTAW MU DOBRE!!! POSTAW MU DOBRE!!!
Fizyca: Dobrze, dobrze, stawiam ci dobre.
Mój osobisty sukces. Oddziaływanie siłami umysłu na inny umysł to nie mit. Szkoda, że w moim przypadku to działa tylko jeśli chodzi o stopnie Huberta. Ale dobre i to.

Nasza armia jest mała, jej językiem jest chwała... To o nas, wyrzutkach społeczeństwa. BOŻE, JAKA CHWAŁA??

Dobra, kończę, obowiązki wzywają [dobra, nawet nie będę ściemniała że mam coś do zrobienia, idę na moją budę gdzie zrobili lodowisko, może spotkam jakieś znajome cioty].
myself : :
sty 08 2004 linkinpark.html
Komentarze: 0

Na VIVIE leci właśnie From The Inside... Zastanawiam się, skąd się tam wzięło. No, bo VIVA puszcza tylko popularne kawałki. Czyli LP jest popularne. No i skąd się biorą te setki ludzi kochających LP w necie. No bo to też jest jakiś znak, że LP jest popularne. NO TO DLACZEGO NIE JEST POPULARNE TAM GDZIE MIESZKAM?!?!?! HĘ????? Tutaj popularny jest TYLKO I WYŁĄCZNIE HIP HOP. Taak. Ja osobiście nic nie mam do hip hopu, nawet podobają mi się niektóre kawałki [prawdę mówiąc jeszcze pół roku temu słuchałam hip hopu, no ale mocniejszych brzmień słucham od zawsze i zawszę wybiorę właśnie to [Linkin Park, Limp Bizkit, P.O.D., Puddle of Mud no i oczywiście The Offspring, czasami też Nirvana, chociaż wielu ludzi zmieszałoby mnie z błotem za wymienianie w tej grupie 'genialnego Cobaina']. No nic, hh jest spoko. Tak mi się wydawało do niedawna. Czyli do września. Czyli od kiedy trafiłam do gimnazjum. Czyli od kiedy hip hopowcy uważają się za lepszych.

Oh, oczywiście, nikt nic mi nie zrobi. Słabszych się nie bije, no nie? A poza tym jestem dziewczyną [chociaż trudno to stwierdzić na pierwszy rzut oka]. Nikt mi nic nie zrobi, ale i tak jestem outsiderką. Z nie-hip hopowcami nikt się nie zadaje... Chyba że sam nie jest hip hopowcem. Ale prawda jest taka, że w mojej szkole nie przeżyjesz zbyt długo, jeżeli nie słuchasz tylko i wyłącznie hip hopu.

No dobra, przeżyjesz, ale będzie ci ciężko. Naprawdę ciężko.

Tutaj znają mnie wszyscy. Nieee, nie jestem popularna, na mój widok nikt nie mówi 'oo, siemka, co u ciebie?'. Raczej 'oo, idzie ta dziewczyna, która słucha LP, chodź jej wlejemy'. No dobra, jeszcze nigdy nie dostałam oklepu, to jest fakt. Jeszcze nie pobili w moim gimnazjum nikogo, kto słucha LP. Na mieście tak, ale w szkole nie. Właściwie to mało kogo mogliby bić - jestem chodzącym indywiduum. Ja i jeszcze parę osób. Tak gdzieś ze 4. Na całą szkołę, która niedługo, gdy dojdzie do fuzji z podstawówką nr 7, będzie liczyła około 1200 osób. W sumie PIĘĆ OSÓB. Na TYSIĄC DWIESCIE. Śmiesznie.

 

Dobra, ja się zbieram. Miałam jeszcze o jednej rzeczy napisać, ale nevermind. Cya.

myself : :
sty 06 2004 KOCHAM LINKIN PARK!!!!!
Komentarze: 3

Heh. Wiecie co? Mam pojare. Największą na świecie. No, i pewnie stanę się jeszcze większą outsiderką niż teraz. Ludzie z mojej pierdolonej budy nienawidzą LP. Jak wyląduję w szpitalu, bo jakiś psychol mnie połamie, to się nawet nie zdziwię. No ale i tak jestem happy [nie widać, tak, wiem]. To cacko jest moje. AHH. To znaczy jeszcze nie jest. Ale będzie. Hehe. Śmiesznie. No dobra, i tak, jeżeli nawet mi wpieprzą, to i tak będzie ofiara za LP - heh, normalnie lepiej niż za ojczyznę... Ojczyzna mi w tym momencie nic nie daje szczególnego, no bo co - głupią budę, za którą i tak bulę w sumie około 25 zeta rocznie [darmowa edukacja, co nie? Heh i tak nie narzekam]...

myself : :
sty 05 2004 gleba
Komentarze: 0

BOSH... W sumie, to dzień dzisiejszy NIE BYŁ TAKI ZŁY.... No cóż... W końcu nareszcie zobaczyłam wszystkich [prawie] ludzi których lubię no i wogóle... A jutro... jutro jest... aż boję się napisać te słowa... JUTRO JEST FIZYKA! TAK!!! FIZYKA!!! Najgorszy koszmar ze wszyskich... Fredie Kruger i Blair Witch Project się chowają...

 

Moją jedyną podporą, w czasie lekcji fizyki z moją UKOFANĄ babką, mrs Paszko, jest... taram taram. KAROL. TAK. To jest jedyna osoba, która czai COKOLWIEK z fizy w mojej klasie. JEDYNA.

Tylko że on się chyba do mnie nie odzywa.

 Muszę się dowiedzieć gdzie ta pizda mieszka, brat ma załatwić resztę :D Molotow? Heh... Senne marzenia, słodkie marzenia...

 

Senne. Muszę iść do łóżka. Bo jak nie pójdę, to pierdolnę ryjem w klawiaturę i będzie fajna notka :D. Nie no, jak sie śpi 4 godziny [nie, sorry - od 3.30 do 6.30 są 3 godziny, nie?] to chce się spać, mówię wam...

 

Podoba mi się to - mogę zrobić tyle spacji, ile mi się podoba i je syskie widać -                                       sialala.

 

ZIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEW. Dobranoc. Słodnich snów. Karaluchy pod poduchy. Pierdziawki w zabawki. Pająk ci łazi po ścianie. Ja mówię serio. Taki duży i włochaty. Niech ci się przyśni coś wielkiego i oślizgłego. Albo nie. Niech ci się przyśni moja facetka od fizy. To jest gorsze. Serio. Zieeeew. No to dobranoc. Psycha mi siada. Cya.

myself : :
sty 05 2004 shit
Komentarze: 1

Kurde. Tylko tyle. KURDE.

No bo tak - niby mam super klasę, niby W MIARĘ dobrze się uczę, niby mam jakichś tam przyjaciół [znajomych], ale jakoś tak mimo to jest dziwnie. Wiem, że narzekam, bla bla, już to słyszałam. Ale chodzi o to, że... no właśnie. Wszystko NIBY. Hyh, chciałabym, żeby nie było tego NIBY. Super klasa - ok, 27 osób, które są sobie CAŁKOWICIE i W ZUPEŁNOŚCI obce, pod przykrywką zgrania wszystko się rozlatuje... Jesteśmy jak te ogórki przylepiane do ścianek słoików z samopędem - to tylko pozory. Uczenie się - OK, z fizy 3, a 5 z niewielu przedmiotów... Wiem, że nie jest najgorzej, ale najlepiej też nie jest.. Fakt, wysiłku w to nie wkładam zbyt wiele, no ale... Hyh, nie ważne. Przyjaciele? JACY przyjaciele?? Ci ludzie z mojej klasy?? Heh, no nie wiem. Może ktoś ze starych znajomych? Nie za bardzo. Może Kaśka, która była moją przyjaciółką przez ostatnie 3 lata? Nie wiem, czy chcę się przyjaźnić z kimś, kto myśli, że nie jestem tym kim jestem. Śmiesznie. Ludzie spod bloku? A gdzie tam. W moim bloku mieszkają same młode małżeństwa z dziećmi w wieku przedszkolno - wczesnopodstawówkowym. NIE MAM NIKOGO. Kurwa mać, dochodzi do tego, że zwierzam się SMSami kumplowi z klasy, który się do mnie nie odzywa [no, poza SMSami]. O kilku nie-nibach nawet nie wspominam - tego, że jestem brzydka, nawet nie trzeba udawać. Nawet nie ma NIBY. Jasne, że to tylko DNA, i większość inteligentnych osób o tym wie, że to nie jest zależne od nas, tylko że w naszym świecie, żeby przeżyć, trzeba być - jeśli nie pięknym, to inteligentnym i błyskotliwym. A ja nie jestem ani jednym, ani drugim. Jestem tylko sobą, z tróją z fizyki na półrocze.

Niestety.

I nawet Mia T., mój anioł stróż, mi tu nie pomoże. Chociaż jest źródłem mojej wiedzy o świecie [chociaż w sumie jeśli chodzi o dziwne zdarzenia, to ja też jestem doświadczona przez życie, i to wcale nie skromnie].

O ile się nie mylę, miałam dzisiaj zrobić coś Karolowi. Nawet jeszcze nie WYMYŚLIŁAM co, nie mówiąc już o ZROBIENIU. OK, powoli mi przechodzi to wkurzenie na niego... Chociaż mu chyba nie wybaczę tego do końca życia. W końcu jakieś piętnaście minut po zdarzeniu myślałam, że zginie śmiercią tragiczną w niewyjaśnionych okolicznościach, a sprawa po kilkunastu latach nieznalezienia śladów ulegnie przedawnieniu i mnie uniewinnią. No ale nie. Ja go chyba jednak trochę kocham. Ale tak bardziej jak brata. W końcu to dupek, idiota, zupełne dziecko i wogóle. Ale zawsze GO KOCHAM, nawet jeżeli to wszystko jest takie dziwne.

Ale tego mu nie daruję.

BOŻE, JAK ON MÓGŁ MI TO ZROBIĆ?!?!?!

Wie, że nie lubię Chopina. Wie o tym DOSKONALE. 

No więc?   Chyba nawet jak bym go zabiła i mieliby ślady, to nie musiałabym ukrywać się przez kilkanaście/kilkadziesiąt lat w piwnicy, aż to przedawnią. Bo atak został sprowokowany.

No dobra, niech będzie. KOCHAM GO I DLATEGO NIC MU NIE ZROBIĘ. Najwyżej ja sama wyląduję w Tworkach albo gdzieś.

 

Idę z psem. Narka.

myself : :