Archiwum 16 stycznia 2004


sty 16 2004 takie jakieś pierdoły
Komentarze: 1

Zonk. Niezły zonk.

Była sobie Izka mała, re re kum kum, re re kum kum, i się w Hubim zakochała re re kum kum JEB. Wiecie co? Gdy przez kilkanaście dni był mróz, a potem zrobiło się TROCHĘ cieplej i wierzchnia warstwa lodu się roztopiła, pod spodem nadal jest zamarznięte. I wiecie co? To może być niebezpieczne dla otoczenia. Dla mnie w szczególności.

Mam ustawioną fotkę Karola jako wygaszacz na komórce. Heh. Ale ze mnie down. Zaraz to skasuję.

Dzisiaj spotkałam się z Kaśką. Cóż. First. Ona ma WSZYSTKO JEST HYBRYDĄ! A ja o tym dopiero teraz się dowiedziałam! Hm, w sumie ona to ma dopiero od dzisiaj mniej więcej od południa, ale myślałam, że o takiej ważnej rzeczy poinformuje mnie nieco szybciej. Ale nevermind. Second. Ta ciota właśnie mnie uświadomiła, że to, że [wiem, powtarzam się z tym że, ja ja, ich bin da, heh] ciągle gadam o Hubercie, to nie przypadek, no i zadała proste pytanie na które ja... hm... cóż.. no nie wiem. Wiem. Odpowiedziałam na nie twierdząco.

Ej, co ty, bujnęłaś się w tym Hubercie czy jak?!

Boże, do czego to dochodzi, żebym gadała z Kasią o takich rzeczach? Mogę od niej przegrać płytę, ona ode mnie wiecznie pożycza Harry’ego Pottera i Więźnia Azkabanu, ja jej piszę opowiadania i wypracowania na polski, a ona za mnie rysuje wszystkie prace plastyczne jakie mam zrobić w domu. Obustronna korzyść. No, i oczywiście mogę jej wszystko powiedzieć, a ona mi, i z nią zawsze jest nabita, no i w ogóle jest super, ale DAJCIE SPOKÓJ. Mogę z nią gadać o tyłku Bena Afflecka albo o oczach kolesia ze Smalville, ale nie o Hubercie. Nawet nie mam oporów z rozmawianiem z nią na temat Karola [w końcu Karol to nie chłopak, no nie?]. Ale Hubert to co innego.

Ale dzisiaj się stało. I wiecie co? Tak jakby trochę mi ulżyło. Nie wiem dlaczego. W końcu, napisać coś na kompie, a powiedzieć żywej osobie, nawet jeżeli to twoja najlepsza kumpela, to trochę co innego. No i fajnie się czuję. Bo ona go zna i bardzo lubi i to chyba PIERWSZA osoba, która nie stwierdziła, że mam chore ew. wygórowane ambicje i/lub beznadziejny gust i/lub coś w tym stylu. No po prostu mnie nie wyśmiała. I fajnie.

Właśnie słucham mojej kochanej Meteory, myślę o tym, jaki ten świat jest wspaniały, i jednocześnie okrutny i obrzydliwy... Jest w nim miejsce zarówno na śnieżnobiałe płatki śniegu, które właśnie spadają sobie powoli z czarnego nieba, jak i na wojny, głód, cierpienie... Kocha się to, przez co się cierpi. Właśnie pewna osoba na moim Gadu-Gadu ma taki opis. Cóż... A może naprawdę tak jest? Jakoś mnie teraz wzięło na przemyślenia na temat tego świata, mojego życia... Kocham Linkin Park. Kocham Mike’a Shinodę. Kocham Pamiętnik Księżniczki. Kocham Huberta. Kocham Karola. Kocham From the Inside. Kocham... cóż. Kiedyś to chyba było trochę większe słowo, o ile się nie mylę... Nie zacznę teraz gadki w stylu ‘za moich czasów to coś tam’, bo TO są moje czasy, i ja nie wiem tak naprawdę, co było wcześniej. No i tyle. Jasne, że kochanie chipsów to nie to samo co kochanie kogoś, ale.. cóż. Wkurwia mnie, gdy jest taka sytuacja, jaka miała miejsce we wrześniu. Kaśka poznała Karola. OK, nie ma sprawy. Cóż. Tylko że on jej się strasznie podobał. Dobra, ja nie mam nic przeciwko. TYLKO DLACZEGO DO CHOLERY PO TYGODNIU OD ROZPOCZĘCIA ROKU SŁYSZAŁAM OD NIEJ CAŁY CZAS, JAK TO ONA BARDZO GO KOCHA? I że chce wyjść za niego i urodzić mu trójkę dzieci i tak dalej? Nawet go nie znała. No dobra, tydzień. Nie mówię, że ja i Hubert to co innego, to znaczy.. cóż.. nie ma żadnego JA i HUBERT, przynajmniej na razie.. Ale jest pewna różnica. Nawet trzy, a może nawet więcej.

1. Kaśka znała Karola tylko ze szkoły, ja chodziłam z Hubim na tenisa, po mieście [tak, tak, też się dziwię, no ale nevermind], chlałam z nim piwsko [nie tylko z nim, tzn. on właściwie nie pił, ja też nie, ale to się właściwie nazywa chlanie piwska.. Ale ta nazwa została wymyślona przez pewne uczynne i miłe starsze panie, które na mnie mówią ‘satanistka’, a na Jurka Owsiaka ‘narkoman’. Cóż. No i tak.

2. Kaśka nie dostawała opierniczu przez dwa miesiące na każdym polaku za to, że gada z Karolem, zanim facetka nie przesadziła jej do innej ławki, a ja – owszem [tzn. nie za to, że gadam z Karolem, tylko za to, że gadam z Hubertem, of course]. Heh.

3. Kaśka nie wie [tak, właśnie, nadal] jaki jest ulubiony kolor, napój, zespół, nauczyciel i przedmiot Karola. A ja wiem. I to obu.

Ja nie wiem, czy to co czuję do Huberta, to miłość. Nie, ja tego nie powiedziałam. I wcale tak nie myślę [nie do końca, przynajmniej]. Właściwie to ja sama nie wiem, co mam myśleć. Możliwości są 4: albo naprawdę go kocham, albo to zauroczenie, albo on mi się tylko podoba, albo sobie coś ubzdurałam, jak bardzo go kocham, bo dawno się w nikim nie bujałam. No nie?

Boże, zawsze, gdy zaczynam coś pisać, to schodzi to na miłość. KONIEC z tym. Heh.

Z najświeższych wieści, mam średnią 4,5, wzorowe na włosku’ i fajnie się czuję. Szkoda tylko, że tak późno mam w tym roku ferie. Ale przeżyję. Oby do wakacji.

myself : :