ni ma nic
Komentarze: 4
Jakiś czas temu napisałam długą notkę, najdłuższą ze wszystkich do tej pory. No i co się stało? NO OCZYWIŚCIE ktoś na parę sekund wyłączył prąd. Ale te PARĘ SEKUND wystarczyło, żeby całą notkę diabli wzięli. Czy ja mam tylko takie wrażenie, że wszyscy się na mnie uwzięli???
No nic. Moja babcia zrobiła sernik, więc dzisiaj mam święto narodowe i wszystko wszystkim wybaczam. POZA jedną osobą. Karolem.
Od kilku dni nie było go w szkole [chyba od środy]. No dobra, może jest chory albo coś w tym stylu. Ok, ja to rozumiem. Może nie odpowiadać na SMSy, bo np. skończyła mu się kasa na karcie. Ok, nie ma problemu. ALE DLACZEGO DO CHOLERY NIE RACZY ODPUŚCIĆ SYGNAŁU?!?!?! Może mi to ktoś wyjaśnić? Hę? Ja wiem, że go kocham, i że jest najważniejszą osobą w moim życiu, i że powinien być światłem mojego życia, ale to zaczyna być denerwujące. Nawet nie zaczyna – JEST denerwujące. Ale i tak go kocham, bo w sumie tylko on mnie tak NAPRAWDĘ rozumie i w ogóle jest super. Szkoda tylko, że to taki straszny dzieciak. Ale wiecie co? Jak się kogoś kocha tak naprawdę, to jakoś te wszystkie wady są trochę niedostrzegalne. I nieważne. A ja go naprawdę kocham. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Jutro niedziela. Taak. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ. I tak nie idę do kościoła, bo, jak to powiedziała Mia, mój anioł stróż, ‘nie będę się modliła do boga, który pozwala wycinać drzewa, a na ich miejscu robić pastwiska dla krów, które potem zostaną zjedzone w McDonaldzie’. Zgadzam się z nią w 100%. Jak zawsze. W ogóle mam wrażenie, że ja = Mia, i na odwrót. Po prostu jesteśmy identyczne. Chociaż z wyglądu bardziej przypominam Samanthę Madison – mała, nie gruba ale też nie chuda, ubrana zawsze [ja – przeważnie, chociaż mam też dużo innych ciuchów, ale najbardziej lubię te czarne] na czarno, nie cierpiąca żadnych kosmetyków poza szamponem do włosów, balsamem i kremem nawilżającym, i tak dalej, i tak dalej. Ale charakter mam Mii. W 100%.
Wiecie?
Bo ja nie wiem. Jakoś nie chcę wiedzieć niczegokolwiek. Po tym tygodniu mój mózg przypomina wyżętą gąbkę. Szkoła albo zdrowie – wybierajcie. Ja wybrałam to pierwsze i co z tego mam? Tróję z fizyki, mózg jak gąbka i kręgosłup jak Krzywa Wieża w Pizie. Heh.
Zauważyłam, że nie umiem wyrażać swoich uczuć, uzewnętrzniać ich. Gdy coś nie idzie po mojej myśli, to zamykam to w sobie, za to zaczynam zrzędzić i wkurzać się o coś zupełnie innego. To chyba dlatego cały czas tutaj narzekam. Ale ja nie potrafię napisać prawdy – tego, co mnie gryzie. PO PROSTU. Mam kłopoty w domu, na szczęście teraz będzie lepiej... Ale to jest trudne, to wszystko. O tym, co się u mnie dzieje, nie wie nikt. Oczywiście, to nie jest nic, czego nie można przeżyć. Bardzo, bardzo wielu rodziców się rozwodzi, dzieciaki też to przeżywają tak jak ja i w ogóle. Moi starzy są już ze 3 lata po rozwodzie, a NIKT z moich znajomych o tym nie wie – po prostu nikt. Tutaj mogę o tym napisać, bo jestem anonimowa, i nikt nie odkryje, kim naprawdę jestem. Jakiś taki dzieciak z małego miasta, gdzie wszyscy go znają, a 99% z tych osób go nie cierpi, chodzi ubrany prawie cały na czarno, słucha muzyki, która dla ogółu populacji jest nie do zniesienia, i podnieca się, że ktokolwiek go rozumie. Nie? NIE. Hehe. To znaczy niby tak, ale nie do końca. Zdaję sobie sprawę, że jestem dziwadłem, ale niewiele osób stara się odkryć, że ‘pod tą fasadą mutanta bije serce człowieka, który po prostu stara się, tak samo jak wszyscy inni ludzie na tym świecie, osiągnąć pewien stopień samorealizacji’. No i tyle.
Właśnie wcinam rosół Amino na sucho. Moja mama twierdzi, że to jest niezdrowe, ale jakoś nie bardzo interesuje mnie to, co sadzi moja mama na temat zdrowego odżywiania, bo ona pali papierosy. Całe dzieciństwo żywiłam się głównie chińskimi zupkami na sucho, no i jeszcze żyję. Fakt, jak już wspomniałam, trochę mnie zmutowało, ale już BARDZIEJ się chyba nie da, więc niczym nie ryzykuję. Najwyżej wyrośnie mi trzecie oko albo piąta kończyna. Niewielka różnica. W gruncie rzeczy, makaron z zupek na zimno to jedna z niewielu form makaronu, którą mogę – jako wegetarianka – jadać. Poza tym, pozostaje mi spaghetti wegetariańskie. Nawet w kluskach z serem jest tłuszcz. Bez tego są niejadalne, mówię wam. A ja niestety uwielbiam wszelkie kluchy.
No dobra, ja zbijam. Wejdę sobie pod prysznic, puszczę gorącą wodę i będę stała i się grzała, aż się rozpuszczę :D. See you letter!
Dodaj komentarz